To jest pierwsza część mojego bloga, taki mały zwiastun^^
Dlatego proszę o gram wyrozumiałości dla mojego niedoświadczonego pióra,
stopę cierpliwości i kilka cali pozytywnej energii Zapraszam do czytania xD
Joanne biegła przez korytarz. Miała na sobie pelerynę-niewidkę
James’a, ale zdawało się, że Pani Norris i tak ją widzi. To były minuty
jak złapie ją Filch i szlaban ma zapewniony do końca miesiąca. Po
cholerę szła do biblioteki w nocy? Mogła napisać tą pracę dla McGonagall
przed treningiem quidditcha. Transmutacja w praktyce była prosta, ale
teoria? Na to trzeba poświęcić więcej czasu.
Od zachodniej wieży dzieliło ją zaledwie parę kroków, kiedy usłyszała
za sobą głośne miałczenie i sapanie Filcha. Przyspieszyła, ale
wiedziała, że mimo niewidzialności jej obecność została zdemaskowana.
Dopadła do drzwi i zapukała trzykrotnie kołatką. Kruk otworzył dziób i
odezwał się: „Pewien mędrzec szedł nieznaną mu drogą. Gdy dotarł do
rozstaju dróg spotkał tam bliźniaków o których wiedział tylko tyle, że
jeden zawsze mówi prawdę, a drugi zawsze kłamie. Aby się dowiedzieć o
drogę wędrowiec zadał tylko jedno pytanie. Jakie było to pytanie ?”.
Joanne zastanowiła się chwilę.
- Którą drogę pokazałby twój brat? – wyszeptała. Drzwi otworzyły się i
dziewczyna weszła pospiesznie do dormitorium. Przytknęła ucho do
wejścia i nasłuchiwała. Już po chwili coś uderzyło w drzwi.
- Otwórzcie się! – krzyczał woźny – Natychmiast! Jakiś uczeń nie śpi!
Po chwili ciszy Joanne ponownie usłyszała pukanie, tym razem kołatką.
- Otworzyć!
- „Dwoje czarodziejów zagrało pięć partii szachów i każdy z nich wygrał trzy razy. Wyjaśnij to” – powiedział kruk.
- Nie wiem, nie gram w szachy! – warknął Filch i zapukał ponownie – Otworzyć te drzwi na śluzowe gargulce!
Kruk powtórzył swoje pytanie. W tym samym czasie dało się słyszeć głośny łoskot na jakimś odległym korytarzu.
- Irytek! – Filch był bezradny – Niech tylko złapię tego przeklętego poltergeista, a…
Kląc siarczyście pod nosem zawrócił i jego kroki wkrótce ucichły.
Joanne opadła rozbawiona na fotel i wyjęła z kieszeni pergamin z pracą
domową na transmutację. Na szczęście nie zniszczyła się i nawet pisana w
wielkim pośpiechu wyglądała schludnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz